wtorek, 29 maja 2012

Rozdział dwudziesty-siódmy. ♥


Rozdział  dwudziesty-siódmy
* Lexi *

Obudziłam się w nocy. Śnił mi się, że poszłam do szkoły a tam Niall całował się z jakąś laską z tatuażami. Później było coś, że Vicki chciała mnie pobić ale obronił mnie Louis ubrany w strój supermena. Koniec był śmieszny, ale początek… co cóż. Kiedy spojrzałam na telefon była 4:15. Na dworze powoli świtało. Postanowiłam iść spać dalej. Próbowałam, ale nie mogłam. Mimo chęci nie mogłam zasnąć. Spojrzałam ponownie na telefon, była już 5:04. Postanowiłam wstać, bo i tak nie mogłam wstać i tak. No tak wtorek… przecież dziś Roksana ma dziś urodziny! Boże jak to szybko zleciało, niedawno była taka mała, a teraz już będzie dorosła. Czasami czułam się jak jej starsza siostra, a ona już dorosła. Wiedziałam, że jeszcze śpi, więc nie pisałam jej jeszcze sms z życzenia. Postanowiłam sprawdzić czy z moim prezentem dla niej wszystko ok. Poszłam na górę i otworzyłam szafę. Tak był tam. Wiedziałam, że ucieszy się z tego prezentu bo był zrobiony w połowie przeze mnie. A więc była to wielka anty rama wyłożona zdjęciami z naszego pobytu w New Yorku. Druga część prezentu była to śliczna bransoletka lilou, a na przywieszce pisało BFF. Przywieszka była srebrna w kształcie koniczynki, a rzemyk jasno niebieski. Kupiłam ją kiedy byłyśmy w NY. Schowałam ją do środka. Weszłam na Fb. Ku mojemu zdziwieniu było dostępnych paru znajomych. Jednym z nich był Nathan. Hmm… kiedy byliśmy mali przyjaźniliśmy się, kiedy mieliśmy 12 lat wyprowadził się do Stanów Zjednoczonych. Wrócił kiedy mieliśmy 16 lat. Wtedy on już się zmienił i byliśmy po prostu znajomymi. Rozmawiamy ze sobą bardzo rzadko. Zaczęłam przeglądać posty znajomych. Nagle napisał do  mnie Nathan.
-Hej- napisał
- Cześć.
- Jak tam było w NY?
- Dobrze, czemu pytasz?
-Z tego co widziałem w gazetach, to nawet bardzo dobrze ;)
- No tak, ale wciąż nie odpowiedziałeś mi na pytanie
- Nic tak pytam, czemu wszyscy w szkole byli dla ciebie i Roksany tacy nie mili?
- Nie wiem, podobno Vicki była zła na ciebie a ‘wyżyła’ się na mnie.
- No sorry, że przeze mnie się pokłóciłyście ale to nie moja wina ze musiałem z nią zerwać
- A tak właściwie czemu z nią zerwałeś?
- Za dużo do pisania powiem ci przy okazji.
- Ok, jak chcesz. Czemu już nie śpisz jest dopiero 5:30?
- Nie mogłem już spać. A ty?
- Podobnie.
Kiedy mu odpisałam zrobił się od razu nie dostępny. No trudno- pomyślałam. Na twittera już nie wchodziłam bo był cały zaśmiecony hejtami. Wyłączyłam laptopa. Zjadłam śniadanie. Ponownie nie mogłam się przyzwyczaić do tego, że jestem sama. Obejrzałam jakiś program na MTV i była już 6:34. Poszłam wziąć prysznic. Jak zwykle wyprostowałam włosy, nałożyłam lekki makijaż i ubrałam się w < klik > Kiedy byłam już całkiem gotowa była już 7:30. No, pora jechać po Roksanę. Wsiadłam do samochodu. Kiedy byłam niej więcej w połowie drogi w radiu usłyszałam „ One Thing”. Zaczęłam śpiewać na cały głos. Kiedy piosenka skończyła się spostrzegłam się, że nie widzę się z chłopcami nie całe 2 dni, a strasznie za nimi tęsknię. Jechałam jeszcze 5 min i byłam już pod jej domem. Wyszła z domu uśmiechnięta. Ubrana była w  < klik >.
- Heej solenizantko!- powitałam ją radośnie gdy wsiadała do samochodu.
- Hej! Boże Lexi jestem taka podekscytowana, dziś już moje urodziny!
- Tak i jesteś już dorosła J
- Jakoś nie spieszyło mi się do tej pełnoletniości bo i tak zachowywałam się jak pełnoletnia.
- No ja nie wiem. Ale dla mnie na zawsze już zostaniesz młodszą siostrzyczką, którą będę się opiekowała.
- Dobrze więc dopilnuj żebym nie poszła na wagary i zawieś mnie do szkoły.- zażartowała
- Dobrze , dobrze łobuzie.- I ruszyłam
W szkole wszyscy powitali nas ponownie wrogimi spojrzeniami. Kiedy szłyśmy po korytarzu zobaczyłam Alexa.
- Alex stój! – krzyknęłam bo był przed nami a chciałam oddać mu bluzę. On odwrócił głowę i powiedział
- O hej Lexi!
- Słuchaj wczoraj zapomniałam oddać ci bluzy więc proszę.- podałam mu ją do ręki.
- Dzięki. A tobie życzę wszystkiego najlepszego Roksana.- puścił nam oczko i poszedł dalej.
Roksana była widocznie szczęśliwa, że pamiętał o jej urodzinach. Szłyśmy dalej rozmawiając. Dowiedziałam się, że urodziny Roksany zaczynają się o 19. Ale dalej nie wiedziałam kto na nich będzie. Odbędą się u niej w domu. Jej cioci i rodziców nie będzie w tym czasie. No zapowiada się fajnie. Nagle poczułam uderzenie w lewe ramię. Kiedy chciałam zobaczyć kto to był zobaczyłam Nathana.
- Przepraszam cię bardzo, ale naprawdę się śpieszę- powiedział, po czym pobiegł dalej
- Nic się nie stało!- krzyknęłam, wątpiąc że to usłyszy. Ale jednak usłyszał :
- Wynagrodzę ci to później, sorki. A i wszystkiego najlepszego Roksana!- krzyknął i zniknął na zakręcie korytarza.
Na twarzy Roksany znowu zagościł uśmiech. Poszłyśmy już prosto do sali lekcyjnej.
Lekcje minęły przyjemnie, chociaż znowu doszło do sprzeczki między mną a Vicki. Szczerze mówiąc nie obchodzi mnie już ona. Mam dość jej humorów. Ona by postąpiła tak samo na moim miejscu- cieszyła się chwilą. Ja bym nie miała jej tego za złe.
Odwiozłam Roksanę do domu. Kiedy byłam już u siebie przypomniało mi się, że nie wiem w co się ubrać na przyjęcie Roksany. Ciuchy wybierałam jakieś 2 godziny, ale i tak nie byłam zadowolona z tych ciuchów. Ale wsunie to Roksana ma dziś ładnie wyglądać, nie ja. Ubrałam się w < klik>. Poprawiłam makijaż, włosy starannie ułożyłam. Była 18:37. Postanowiłam się powoli zbierać. Zapakowany wcześniej prezent wzięłam w rękę, w torebkę włożyłam potrzebne rzeczy i pojechałam do Roksany.  Kiedy byłam pod jej domem okazało się, że nie mam gdzie zaparkować. Długo szukałam, aż znalazłam miejsce. Z domu dobiegała głośna muzyka. Wiedziałam, że jeśli zapukam to i tak mnie nie usłyszy, więc weszłam bez pukania. Gdy zobaczyłam wnętrze jej domu byłam zaskoczona. Było dużo osób. Tylko nastrojowe światła i wszyscy tańczyli, albo siedzieli na schodach i pili. No nic- pomyślałam. Weszłam do środka w poszukiwaniu Roksany. Kiedy chciałam już wejść w tłum tańczących ludzi poczułam, że ktoś łapie mnie w pasie i odwraca do siebie. Gdy zobaczyłam kto to był byłam prze szczęśliwa. Był to Niall. Zaczęliśmy się namiętnie całować. Po chwili przerwałam:
- Boże jak się cieszę, że cię widzę.- i złożyłam jeszcze jedne pocałunek na jego ustach.
- Ja też, nawet nie wiem jak się stęskniłem.- spojrzał na moją rękę i zobaczył, że trzymam w jej prezent.- Chyba szukasz Roksany?
- Taaak.
- Jest w kuchni.
- Dziękuję. Zaraz do ciebie dołączę.- powiedziałam i poszłam w stronę kuchni. Zastałam tam Roksanę wyrzucającą butelki, które stały na stole. Była ubrana w < klik >.
- Witaj!- powitałam ją radośnie przytulając
- Cześć! J
- Proszę, to dla ciebie.- powiedziałam wręczając jej prezent.
- Dziękuję. Poczekaj ja zaniosę to na górę, do pokoju.
- Dobrze, a ja zajmę się tymi butelkami.- Roksana posłała mi uśmiech i poszła na górę.
Kiedy butelki były już posprzątane poszłam do ludzi. Wszyscy tańczyli. Było parę osób, których nie znałam. Znalazłam Nialla, tańczył z chłopakami i się wygłupiał. Nie było tylko Liama i Zayna.
- Już jestem. – powiedziałam biorąc go za rękę i zaprowadzając w tłum.
- Bardzo się cieszę.- powiedział. Pocałował mnie po czym wyciągnął do mnie rękę mówiąc- Zatańczysz ze mną królewno?
- Królewno?- zapytałam bo chciałam się trochę się z nim poprzekomarzać
- Tak jesteś moją królewną – powiedział ze ślicznym uśmiechem
- No niech ci będzie, mój książę.
Zaczęła lecieć piosenka: Emeli Sande- Next to me. Tańczyliśmy tak jak zawsze- czyli troszkę się wygłupialiśmy, ale zarazem blisko siebie. Kochałam z nim tańczyć. Nagle poszedł do nas Liam.
- Zatańczysz?- spytał i wyciągnął rękę w moją stronę.
- Dobrze.- odpowiedziałam puszczając rękę Nialla, a łapiąc Liama.
Liam odciągnął mnie gdzieś dalej. Jak na moje nieszczęście leciała jakaś wolna piosenka. Liam objął mnie w pasie, a ja zaplotłam ręcę na jego szyi. Przez cały taniec patrzyłam mu prosto w oczy. On mi też. Było… raczej fajnie. Ale trochę niezręcznie. Piosenka się skończyła, puściłam Liama i odchodząc rzuciłam: dzięki. On się tylko uśmiechnął. Poszłam szukać Nialla.
Po dłuższym czasie znalazłam go jak stoi pod ścianą i rozmawia z jakąś dziewczyną. W ręku trzymał drinka. Ale było widać, że coś jakby ich łączy. Czy prędzej zaczęłam iść w ich stronę. 

poniedziałek, 28 maja 2012

Rozdział dwudziesty-szósty. ♥


Rozdział  dwudziesty-szósty 
 * Lexi*
Obudził mnie budzik. Była 6:45. Pierwszą moja myśl po przebudzeniu brzmiała: No super! Poniedziałek i po feriach. Jak ja kocham poniedziałki : ( Niechętnie wstałam i poszłam zjeść śniadanie. Nalałam mleko do miski w której znajdowały się płatki. Usiadłam i zaczęłam jeść. Rozejrzałam się po kuchni. Było tu tak pusto. Nikogo ze mną nie było, siedziałam sama. Doszłam do wniosku, że poszukam sobie współlokatorki bo przyzwyczaiłam się, że zawsze jestem z kimś. Chociaż może współlokatorka nie będzie potrzebna bo przecież Roksana kończy jutro 18 lat i wątpię, że nadal będzie chciała mieszkać z ciocią, więc może wprowadzi się do mnie. Śniadanie zjedzone. Pozmywałam naczynia. Zaśmiałam się sama do siebie pod nosem bo od dwóch tygodni tego nie robiłam. Poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic, wyprostowałam włosy i ubrałam się w < klik >. Do torby zapakowałam potrzebne rzeczy i kiedy stałam już w drzwiach dostałam sms od Nialla: Hej piękna, tęsknię za tobą. Pamiętaj, że cię kocham i życzę udanego dnia mojej księżniczce. :* Czytając tego sms uśmiech sam pojawił mi się na twarzy.
Wyszłam z domu i wsiadłam do samochodu. Zanim ruszyłam postanowiłam mu odpisać:
Też za tobą tęsknię. Dzień nie będzie udany bo cię nie zobaczęL Kocham:*
Ruszyłam. Po chwili byłam już pod domem Roksany. Wyszła ubrana w < klik >.
- Hej- przywitała się radośnie wsiadając do samochodu.
- Hej. Wiedzę, że jesteś jakaś radosna.
- No i to jak! Moi rodzice przyjechali a jutro moje urodzinyJ
- No taaak. Zapomniałam – kłamałam
Roksana spojrzała się na mnie pytającym wzrokiem po czym udawała obrażoną.
- No żartowałam! Jak mogła bym zapomnieć?
- Dobra, dobra. Ja wiem swoje.
- No jak chcesz. Ale wiedz, że już nie mogę się doczekać.
- Może przynajmniej w to uwierzę - powiedziałam z łobuzerskim uśmiechem.
Dojechałyśmy do szkoły. Wszyscy się na nas patrzyli jak na jakiś kosmitów. Tylko jedna dziewczyna w bluzce z One Direction podeszła do nas i spytała czy może zrobić sobie z nami zdjęcie. My oczywiście się zgodziłyśmy, ale ja szczerze miałam nadzieję, że w szkole będziemy postrzegane jako my, a nie dziewczyny chłopaków z One Direction. Trochę mnie to smuciło no ale trudno. Postanowiłyśmy podejść do naszych dwóch koleżanek z którymi najwięcej rozmawiałyśmy ale one tylko kpiącym głosem powiedziały: I co jak nie macie tych swoich pedałków z One Direction to przychodzicie do nas?!
I odeszły. Nawet nie dały nam czasu żebyśmy im odpowiedziały. W złości odkrzyknęłam:
- Taak! Tylko jakoś dziwnie mi się wydaję, że jesteście zazdrosne.- one odwróciły się a Vicki ( jedna z nich) odpowiedziała:
- Jestem strasznie zazdrosna! Nawet nie wiesz jak! Tak bym chciała chodzić z gejami,  że nawet nie masz pojęcia jak bardzo. A ty nas zwyczajnie olałaś i nie odzywałaś się prawie cały pobyt! Więc żegnam!
Zrobiło mi się trochę głupio bo faktycznie przez cały nasz pobyt pisałam z nią tylko dwa razy i tylko na początku.
- Ale Roksana była w szpitalu, miała wypadek! Czy ty nic nie rozumiesz!?
- No właśnie. Żeby nie gazety to bym nawet nie wiedziała, że miała ten wypadek.
Odwróciły się i poszły. Później jeszcze spotkałam  mojego byłego chłopaka, którego kochałam do czasu kiedy poznałam Nialla. On również jak cała szkoła tylko zmierzył mnie wzrokiem. Czułam się okropnie. Jak bym wszystkim zrobiła krzywdę. I tak właśnie oto minął mój pierwszy dzień szkoły po feriach. Kiedy wyszłam ze szkoły opchnęłam z ulgą. W końcu koniec. Odwiozłam Roksanę do domu i pojechałam prosto do siebie. Kiedy weszłam do środka postanowiłam sprawdzić Twittera i Facebooka. Niby nic tylko dużo osób dodawało mnie do znajomych. Twitter- podobnie. Weszłam na jakąś stronę z plotkami. Przeglądam sobie aż tu nagle: Zdjęcie moje i Liama jak żegnamy się na lotnisku i podpis „ Czy ta dziewczyna chce mieć ich obu?”
No to super- pomyślałam. Kliknęłam napis by przeczytać co jeszcze za bzdury tam powpisywali. Pisali, że pierw chodzę z Niallem, teraz z Liamem( co jest nie prawdą). Oczywiście najbardziej bałam się komentarzy. I słusznie. Ani jednego pozytywnego. Same w których nazywali mnie od najgorszych. Najbardziej zdenerwował mnie komentarz: Czego one chcą?! Pierw ta cała Roksana robi przedstawienie i niby jest z Harrym a zarywa do Zayna. A później jeszcze wbiega pod samochód, pfff.. a tej Lexi to już zupełnie nie lubię. Tylko bawi się uczuciami chłopaków. Ja czuję, że one chcą wykorzystać ich karierę i pieniądze.
Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Te bzdury, które tam pisali doprowadzały mnie do szaleństwa. Poczułam jak łzy napływają mi do oczu. Szybko je przetarłam i z nadzieją na sms od Nialla sprawdziłam telefon. Na szczęście był tam sms od niego. Napisał: Uwierz mi będzie udany. A i tak ja kocham cię mocniej. Do zobaczenia niedługo.:*
Czytając go zapomniałam o tym co przed chwilą przeczytałam. Uśmiech znowu zagościł na mojej twarzy. Nie chciałam mu już przeszkadzać więc schowałam telefon i postanowiłam wyjść na spacer.
Po około 20 min doszłam do parku, który uwielbiałam. Usiadłam na ławce i wpatrywałam się w fontannę. Było tak ładnie, słonecznie. Wyjęłam telefon, włożyłam słuchawki w uszy  i włączyłam Ed Sheeran- Give me love. Zaczęłam przeglądać zdjęcia. Było tam bardzo dużo zdjęć z naszego wyjazdu. Pamiętam jak robiłam niektóre z nich. Ale ponad połowa z nich nie była zrobiona przeze mnie. Kiedy je przeglądałam zaczęłam uśmiechać się sama do siebie. Były zrobione tak niedawno a ja już tęskniłam za tamtymi chwilami. Nagle poczułam, że ktoś siada koło mnie. Był to Alex ( mój były chłopak). Uśmiechnął się do  mnie więc wyjęłam słuchawki z uszu i uśmiechnęłam się.
- Co tu robisz?- zapytałam
- A szedłem sobie i zobaczyłem ciebie śmiejącą się do telefonu.
- Ahhh tak.. – znowu się uśmiechnęłam, może to dlatego, że Alex zawsze poprawiał mi humor- a ty nie jesteś na mnie zły? W szkole nawet się nie odezwałeś.
- Byłem. Ale zrozumiałem, że przecież nie jesteśmy już parą a ty masz prawo być z kim chcesz. I było mi ciebie żal bo Vicki wyżywała się na tobie za to, że zerwał z nią Nathan.
- No tak, naprawdę dużo mnie ominęło.
- Może dasz się zaprosić na lody?
- Czemu nie.
No i tak spędziłam resztę dnia. Było nawet fajnie dużo się śmiałam i było tak jak kiedyś… wygłupialiśmy się a nie kłóciliśmy. Wróciły wspomnienia te dobre i złe… ale skupiła się na tych dobrych i razem się z nich śmialiśmy. Alex jest naprawdę fajny. Jego przyszła dziewczyna to szczęściara. Ale dla mnie to tylko i wyłącznie znajomy. Nawet nie wiem czy przyjaciel. Ja kocham Nialla i tak pozostanie. Zaczęło robić się ciemno więc postanowiliśmy wracać. Alex za proponował, że odprowadzi mnie do domu. Zrobiło się strasznie zimno a ja nie byłam ciepło ubrana więc Alex dał mi bluzę. Trochę niechętnie ją przyjęłam, ale musiałam bo do domu mieliśmy 15 min drogi a  ja zamarzałam. Kiedy byliśmy już pod moim domem zrobiło się trochę niezręcznie bo nie wiedzieliśmy jak się pożegnać.
- Dzięki za dzisiejsze wyjście. – powiedziałam przytulając go.
- Nie ma za co. Cała przyjemność po mojej stronie.- i on odwzajemnił uścisk, ale ten był całkiem przyjacielski.
I poszedł. Ja odprowadziłam go wzrokiem aż do zakrętu. Weszłam do domu. Spojrzałam w lustro i przypomniało mi się, że wciąż mam jego bluzę na sobie. Zdjęłam ją i odłożyłam. Pomyślałam, że odniosę ją jutro bo dziś już nie będę za nim biegła. Było strasznie późno więc tylko zjadłam kolację, wykąpałam się i poszłam spać z nadzieją, że jutrzejszych urodzin Roksany, dłuuugo, dłuuugo nie zapomnę (:

_______________________________________________________________________

Macie tu nowych bohaterów: 

Vicki :
























Alex :

























______________________________________________________________________

Mam nadzieję, że się podoba i proszę komentujcie :***
5 komentarzy? : 33 Byee ^^

niedziela, 27 maja 2012

Rozdział dwudziesty-piąty. ♥

Rozdział  dwudziesty-piąty
* Roksana*

No pięknie, koniec wakacji. Miałam wrócić z jak najlepszym nastrojem, a tym bardziej, że za 2 dni moje 18 urodziny i początek dorosłego życia. A ja? A ja, pokłóciłam się z Lexi, o nic. Zapytałam ją tylko o jedno. Myślałam już, że posunie się do tego stopnia, aby krzyknąć mi w twarz "shut up!". Widzę, że dla niej rozmowa o Liamie, to nieco drażliwy temat. Ale pytanie brzmi: dlaczego?

Przez dalszą część podróży z Nowego Jorku, do Londynu nie odzywałyśmy się do siebie. Lexi cały czas patrzyła w okno, niekiedy przewijając utwory na MP 4. W moim telefonie, też nie było pełnej skrzynki sms. Jedynie 2 sms - jeden od Harrego, jeden od.. mamy! Na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Otworzyłam sms od mamy: Hej skarbie. Jutro rano mamy lot do Londynu, zadzwoń kiedy będziesz mogła. Już nie mogę doczekać się twoich 18 urodzin. Całujemy - mama i tata. Tak! Wreszcie zobaczę rodziców! (: Ostatnio widziałam ich, hm.. przy pobycie w szpitalu. Ugghh, nie chcę wracać do tamtych myśli. O Zaynie, kłótni z Harrym. Niech to szlag! Nie chcę, żeby te myśli wróciły. Szybko przewijam sms. Tym razem jest on od Harrego. Kotek, cały czas tęsknię! Obiecuję, że niedługo się zobaczymy. Kocham Cię - twój Harold. Jej słodkie (: Przecieram oczy, uśmiecham się i chowam telefon do kieszeni. Do końca lotu zostało jeszcze 48 minut. Żując gumę, rozglądałam się przynudzona po samolocie. Wyjęłam kupioną gazetę, przed wejściem na lotnisko i zaczęłam oglądać. Artykuły o Baracku Obamie, trochę o gwiazdach, o dawno nie słyszanej Shakirze. Ooo jest i o `one direction`. Ale co to? Zdjęcie Lexi, nie z Niallem a Liamem? Mam tego dość! Nic mi nie chce powiedzieć. Muszę się pierwsza odezwać! Lexi.. Lexi, proszę powiedz coś! Wyciągnęłam jej słuchawkę z ucha. Co chcesz? - powiedziała zdenerwowanym głosem. Lexi, proszę nie denerwuj się. Chcę tylko porozmawiać. - w bezradności odpowiedziałam. Roksana.. chciałabym. Bardzo chciałabym powiedzieć Ci teraz o wszystkim, ale nie mogę, nie teraz. Jedyną rzeczą, którą mogę zrobić, żebyś mnie zrozumiała, jest to. Lexi wyjęła telefon, weszła w sms od Liama i dała mi go do ręki. Spojrzałam i zobaczyłam treść... 
Prawdy dowiesz się niedługo. Chciałbym ci powiedzieć, ale nie mogę. Życzę wam udanego lotu. Co?! - niemal wykrzyczałam.
 Zadowolona? - zesmutniała Lexi. Ja,ja.. nie wiem co powiedzieć. Nie rozumiem treści sms i od dłuższego czasu nie rozumiem jego.. - Liama! Czy..? - Nie, proszę już nie pytaj. To bez sensu. - przerwała mi Lexi. Po chwili usłyszałyśmy, że za chwilę lądowanie, a zarazem zapięłyśmy pasy.
O godzinie 20:32 wreszcie wylądowałyśmy. Odebrałyśmy walizki i poszłyśmy na parking. Rozejrzałam się i zobaczyłam samochód Lexi. Zwolniłam tępo i szłam za nią. Po chwili byłyśmy już przy nim. Ustałam i powiedziałam nieśmiało - mogę z tobą wracać..?. - Hmm.. Będzie Cię to kosztowało 5 funtów. - odpowiedziała i obydwie wybuchnęłyśmy śmiechem. - hahaha, very good joke! - powiedziałam, dalej chichocząc. Roksii, no pewnie! Żaden chłopak, nie zepsuje naszej przyjaźni. Pamiętaj! :) - Słysząc to od Lexi od razu poprawił mi się humor. Spakowałyśmy walizki do bagażnika, wsiadłyśmy do samochodu i odjechałyśmy z lotniska.



Pod moim domem byłyśmy po 15 minutach. W drzwiach przywitała mnie ciocia. Podbiegłam do niej i rzuciłam się jej w ramiona. Witaj Roksii! Widzę, że się stęskniłaś - powiedziała ciocia. Taak, i to bardzo - odpowiedziałam. Wyjęłam bagaże z samochodu Lexi. Przytuliłam ją na pożegnanie i wyszeptałam: wszystko będzie dobrze,pamiętaj. Lexi uśmiechnęła się, po czym odjechała, a ja ruszyłam w stronę domu. Ciocia pomogła mi wnieść walizki. Otworzyłam drzwi, a w przedpokoju zobaczyłam więcej butów, niż było zazwyczaj. Wbiegłam do salonu, w którym siedzieli rodzice. Maama! Taata! - krzyknęłam. Oboje wstali i mocno się do mnie przytulili. Odwołali jutrzejsze loty, więc pojechaliśmy najszybszym możliwym - powiedział z uśmiechem tata. Tak się cieszę, że was widzę! Usiedliśmy wszyscy na kanapie, razem z ciocią i wujkiem. No to co, przygotowana na 18 urodziny? - zapytała mama. Jeeny! To już po jutrze, a ja nic nie mam zaplanowane - odpowiedziałam zdenerwowana. O to się już nie martw - uspokoił mnie tata. A goście, miejsce...- nie zdążyłam dokończyć kiedy przerwała mi mama - A jak układa Ci się z twoim chłopakiem? Jak on miał na imię Ha.. - Harry? Wspaniale :) - To imię coś mi mówi, tylko.. hm. Zaczęłam się śmiać, bo dobrze wiedziałam o co chodzi mamie. Znasz zespół " one direction "? - zapytałam. - Ten który tak bardzo lubisz,a ich piosenka " What makes you beautiful " ciągle leci w radiu. Tak, kojarzę. - a kojarzysz jednego z chłopców * Harry Styles? - Owszem.. I co w związku z tym? - Mamoo, to właśnie on - zaczęłam się śmiać. Harry Styles z one direction. No córaa, jestem pod wrażeniem - uśmiechnęli się łobuzersko rodzice. Zjedliśmy kolację, porozmawialiśmy. Wzięłam swoje walizki i poszłam do swojego pokoju na górę. Wyjęłam jedynie rozładowanego notebooka, kabel i podłączyłam go. Walizki położyłam w kąt przy szafie, i rzuciłam się na łóżko. Takk.. tego mi brakowało :) - szepnęłam sama do siebie.
Oparłam się o miękką poduszkę, na łóżku i włączyłam twitter'a. Pełno wiadomości, dużo więcej obserwujących i jest najważniejsze - post od Harrego: Nie mogę się doczekać aż Cię zobaczę. xxxx
Od razu dodałam go do ulubionych i odpisałam: Ja Ciebie też. Dobranoc. xxxx Strefa czasowa pomiędzy nami dużo się zmieniła. Harry pewnie jest teraz na mieście, więc nie ma go na twitterze. Napisałam do niego sms: Jestem w domu z rodzicami cała i zdrowa. Kocham Cię. Od razu dostałam odpowiedź: Cieszę się. Ja Ciebie też. Wyłączyłam notebooka i położyłam go na biurko. Wyjęłam z szafy czystą piżamę, wzięłam prysznic i po ciężkim dniu w końcu poszłam spać.
_______________________________________________________________________

No i w końcu Roksana i Lexi w Londynie.
Niedługo 18 urodziny Roksany i rozwiązanie `prawdy` Lexi.
Bądzcie na bieżąco, bo wydarzy się dużo, ojjj wydarzy (:
A teraz na lajcie, czekamy tylko na 7 komentarzy ^.^
  

piątek, 25 maja 2012

Rozdział dwudziesty-czwarty. ♥



Rozdział  dwudziesty-czwarty
* Liam *
Obudziłem się w nocy. Ku mojemu zdziwieniu Lexi spała oparta o mnie. Wyglądała bardzo słodko.  Była tak niewinna i bezbronna jak aniołek. Nie chciałem jej budzić a tym bardziej się od niej odsuwać, więc nic nie robiłem. Siedziałem i myślałem. Gdyby tylko wiedziała, że Niall to zwykły kłamca. Gdyby znała prawdę.. wszystko było by łatwiejsze. Niall to mój najlepszy przyjaciel, więc nie mogę go wydać. Z drugiej  strony Lexi nie zasługuje na to by ją oszukiwano. Naprawdę nie chcę by cierpiała kiedy dowie się co Niall robi. Teraz mimo tego, że mam dziewczynę z którą nie najlepiej mi się ostatnio układa i nie rozmawiamy już wcale od  ponad tygodnia to i tak chciałbym zatrzymać czas i leżeć u jej boku.
* Lexi  *
Kiedy obudziłam mnie Niall zobaczyłam, że spałam oparta o czyjeś ramię. Spojrzałam w górę i zobaczyłam,  że to był Liam. Od razu odskoczyłam od niego i wtuliłam się w Nialla. Spojrzałam na niego był smutny. Ja powiedziałam mu do ucha
- To tylko odruch, nie przejmuj się.
On w odpowiedzi ślicznie się uśmiechnął. Dlaczego byłam oparta o Liama? Czy to  naprawdę był tylko odruch podczas snu? Niall siedział dużo bliżej mnie, a na dodatek zasnęłam w jego objęciach. A najdziwniejsze było to, że wcale nie miałam chęci odsuwać się od Liama . Ale musiałam.
Kiedy stałam wtulona w Nialla spojrzałam przez jego ramię na Liama. Był wściekły no i trochę smutny. Popatrzyłam mu w oczy a on mi. Staliśmy daleka od siebie ale jego oczy widziałam dokładnie. Mówiły: Nie rób tego, proszę. Nie wiedziałam co zrobić więc odeszłam od Nialla i usiadłam koło Roksany. Rozmawiałyśmy chwilę po czym zobaczyłyśmy New York. Po chwili byliśmy pod domem chłopaków. Wróciły wszystkie wspomnienia. Jak to poznałyśmy chłopaków w klubie i spędziłyśmy u nich noc bo nie wiedzieli gdzie mieszkamy. Ahhh tak… coś czuję, że zapamiętam to do końca życia. Roksana sprawdziła na którą mamy samolot. Był na 17:32. W między czasie chłopców odwiedziła ich stylistka. Była bardzo uprzejma i łatwo się z nią rozmawiało.
Przyszedł czas by jechać na lotnisko. W samochodzie siedziałam Niallowi na kolanach, ale nie czułam się tak jak wcześniej. Czułam, że coś jest nie tak a Niall groźnie patrzy na Liama. Miałam tego dość więc usiadłam się na drugim końcu samochodu i gniewnie powiedziałam: O co wam chodzi?!
Po ich minach było widać tyle: Niall jest zły na Liama bo patrzy na niego gniewnie a Liam jest smutny bo spuścił głowę w dół i patrzy w podłogę.
Dojechaliśmy na lotnisko. Szłam przed siebie a za mną szli Niall i Liam. Obydwoje ciągnęli po jednej z moich walizek. Nagle zaczęły schodzić się ich fanki. Ja nie patrząc na nich wzięłam walizki z ich rąk i zaczęłam iść dalej. Słyszałam tylko za sobą głos Liama: Lexi czekaj! Ja szłam przed siebie. Kiedy oddałyśmy już walizki podbieg do nas Liam i powiedział, że gdyby nie to, że powiedział fanką, że będą tu jutro nie mogli by się z nami pożegnać. Ja uśmiechnęłam się tylko troszeczkę. Za to Roksana była zadowolona. Ale czemu tu się dziwić… z Harrym układa się jej tak dobrze. Przytuliłam na pożegnanie już wszystkich z wyjątkiem Nialla i Liama. Pierw podeszłam do Nialla. Ten wystawił policzek na niego palcem. Od razu wybuchnęłam śmiechem, szturchnęłam do w ramię i pocałowałam. Podeszłam do Liama. On stał z głową spuszczoną w dół. Przytuliłam go jak każdego, ale on przytulał mnie coraz mocniej i wcale nie po przyjacielsku. Uścisk był wspaniały. Ale szybko od niego odeszłam kiedy przypomniałam sobie, że wszyscy patrzą w tym Niall z którym już się pogodziłam. Kiedy odchodziłam Liam złapał mnie za rękę i powiedział ciszej, tak abym tylko ja słyszała:
- Obiecaj mi, że nie będziesz płakać jeśli dowiesz się prawdy.
- Jakiej prawdy?- spytałam zdezorientowana
Kiedy chciał mi odpowiedzieć okazało się, że musimy już iść. Zawołam jeszcze tylko Roksanę żeby przestała całować się z Harrym bo nie zdążymy na samolot. Ona nie chętnie odeszła od niego i zaczęłyśmy iść w stronę samolotu. Z daleka kiwałyśmy wszystkim.
Byłyśmy już prawie na pokładzie samolotu kiedy usłyszałam dźwięk sms. Był to Liam a treść brzmiała: Prawdy dowiesz się niedługo. Chciałbym ci powiedzieć, ale nie mogę. Życzę wam udanego lotu. Ten sms będzie mnie dręczył tak długo aż nie dowiem się ‘ prawdy ’.
Zajęłyśmy miejsca gdy Roksana odezwała się:
- Lexi czy mogę cię o coś spytać?
- Jasne.
- Czy ty i Liam?.. Czy coś was łączy?
- Coo ?! Nie! Ja kocham Nialla- powiedziałam, ale sama nie wiedziałam czy go kocham bo bałam się tej prawdy.
- Ok.. Bo wyglądacie jak para… nawet nie wiesz jak Niallowi było przykro kiedy zobaczył śpiącą cię u boku Liama.- powiedziała stanowczo
-  Oj dobra! Wiesz?! To nie moja wina, że nie wiem co robię podczas snu i sama się tak ustawiłam!- krzyknęłam
- Taaa jasne a te pożegnanie przed chwilą?- ciągnęła dalej ciekawsko
- Daj mi święty spokój!- wykrzyknęłam na co ludzie się spojrzeli ale ja miałam to gdzieś i odwróciłam się w stronę okna.
Przez całą drogę powrotną myślałam co kryję się pod słowem ‘ prawda’.

_______________________________________________________________________

No i wkońcu jest. Wróciłyśmy dopiero o 22 więc szybciej nie mogłam wstawić. Mam nadzieję, że nie macie nam za złe tej przerwy.10 komentarzy? Plisss  . Buziaaki :*

                            Kocham to zdjęcie bo też tam byłyśmy :3

poniedziałek, 21 maja 2012

:(

Bardzo nam przykro, ale przez najbliższe pięć dni nie dodamy żadnego rozdziału. Obydwie jedziemy do Paryża, więc raczej nic nie dodamy. Możliwe, że uda napisać się nam coś na telefonie, ale nie obiecujemy. Następny rozdział najpóźniej dodamy w piątek wieczorem. Bardzo przepraszamy :(

niedziela, 20 maja 2012

Rozdział dwudziesty-trzeci. ♥



Rozdział  dwudziesty-trzeci
* Roksana*
Widok Lexi wtulonej w Liama był.. hm.. krępujący i dziwny. No cóż. Nie przerywając jej snu, wtuliłam się w Harrego głową do szyby i spoglądając na światło, odbijające się od słońca, również zasnęłam.
Obudziły mnie szelesty, jak gdyby ktoś otwierał paczkę ciastek. Otworzyłam oczy i zobaczyłam pełno okruch na ziemi. Obok mnie, dostrzegłam wcinającego ciasteczka z M&M'S-ami Nialla. Cały czas szeleścił. Co próbowałam zasnąć, oczy na nowo mi się otwierały. W końcu zebrałam się i stwierdziłam, że nie ma sensu już spać. Z rozczochranymi włosami podniosłam głowę i rozejrzałam się po samochodzie. Widać było po minie Nialla i jego zaparciu do jedzenia, że coś go gryzie. 
No nic, musiałam się zapytać o co chodzi.
Niall, wszystko dobrze? - powiedziałam cicho, żeby nie obudzić śpiących.
Jak ma być dobrze, jak po mojej lewej stronie mam takie widok? Uggggh.. - posmutniał Niall.
Stary, nie przejmuj się to tylko odruch. - wtrącił Louis.
Kto tu jest stary? - odrzekł mu Niall, po czym wszyscy wybuchliśmy śmiechem. 
Niallerowi poprawił się humor. Od razu było to widać. Po chwili, z daleka zauważyliśmy Statuę Wolności. Możecie już wszystkich zbudzić - powiedział donosicielsko Lou.
Obudziłam Harrego, szturchnęłam Zayna, a osobami po drugiej stronie samochodu zajął się Niall. 
Lexi po przebudzeniu szybko odskoczyła od Liama, a ten zdziwiony znów, nic nie mówiąc włożył słuchawki w uszy. Szczerze? To zaczyna mnie wkurzać. " Daddy ", w końcu nie znaczy, że wszystko może. A zresztą, o czym ja myślę? Przecież kończą się ferie. Mój humor powinien być jak najlepszy, a tu miliony myśli na temat Liama i Lexi. Koniec, koniec - wybijam to sobie z głowy. Przy sobie mam Harrego i to jest ważne, bo jeszcze tylko kilka godzin pobytu z nim. Byliśmy już w centrum Nowego Yorku. Po drodze minęliśmy nasz hotel, z którego przed wyjazdem do domku się wymeldowałyśmy. Jechaliśmy jeszcze trochę. Poczułam ostry zakręd, a po nim zobaczyłam  dom należący do chłopaków!  Wysiedliśmy z samochodu, walizki zostały w bagażniku i ruszyliśmy w stronę chłopaków. Tym razem, cały czas kluczami opiekował się Zayn. Otworzył drzwi i weszliśmy do środka. Weszliśmy wszyscy do dużego salonu, w którym przeważała biel. Białe ściany i dywaniki. Usiedliśmy na kanapie, która była jedyną czarną rzeczą w tym pomieszczeniu. Harry czy mógłbyś mi użyczyć laptopa? Chciałam sprawdzić jeszcze raz, dokładną godzinę lotu. - powiedziałam. Jasne - oznajmił, wstał i pobiegł na drugie piętro po schodach. Po chwili wrócił, z 19 calowym tabletem, firmy apple. Może być tablet?- zapytał. bo laptop jest rozładowany, a w porządku Louisa, to wątpię, że znajdę ładowarkę. - dodał i wszyscy zaczęliśmy się śmiać. Tak, oczywiście - powiedziałam w śmiechu. Włączyłam stronę, z firmy biletów i sprawdziłam kursy. Wpisałam dzisiejszą datę i godzinę w okolicach 18-20. Wyświetliło się: " brak podanych wyników ". Ale jak to brak?! - krzyknęłam. Lexi usiadła koło mnie i uspokoiła mnie: Roksana, spokojnie bilet był zabukowany na godzinę po 17. Jeszcze raz sprawdziłam rozkład. Tym razem dwugodzinne loty od 17-19. Tak, jest. Lot z Nowego Yourku - do Londynu. Od razu się ucieszyłam i odetchnęłam z ulgą. Do Liama zadzwonił telefon. W końcu wyjął słuchawki z uszu, bo niczym innym, od 6 godzin się nie zajmował. Halo - powiedział do słuchawki telefonu. Usłyszałam jedynie głos kobiety, po czym Liam odpowiedział: Tak, tak jesteśmy w domu, możesz wpaść. Zdziwiłam się, bo przecież Danielle? Ona jest w Londynie... Podszedł do nas i powiedział obojętnym głosem: - Wpadnie mst Teasdale, z małą. Spojrzałyśmy na siebie z Lexi, wzrokiem "WTF". To nasza stylistka, która ma córęczkę Lux - oznajmił Niall. Tak, wpada do nas, aby obgadać różne sprawy. Po 10 minutach, usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Louis poszedł otworzyć. W drzwiach ukazała się wysoka blondynka która wyglądała na ok. 25 lat, trzymając za rękę słodką, małą córęczke. Chłopaki z mst Teasdaaaale, czy jak jej tam poszli do kuchni. Lux, powierzyli nam pod chwilową opieką. Była słodka i śmiała. Miała śliczne różowe paputki, z wzorkami małpek i różowy kombinezonik w panterkę. Pobawiłyśmy się z nią kiedy wszyscy wrócili z kuchni. Mieli dość zniesmaczoną minę. Co jest? - spytałam. Takie, tylko po prostu wiadomości od Paula, odnośnie koncertów.Nie wypytałyśmy dalej, bo widziałam,że chłopacy nie chcą o tym rozmawiać. Stylistka była też, dość sympatyczna. Pożegnałyśmy małą i panią L. Teasdale. Spojrzałam na duży zegar w salonie. Dobijała godzina 17, a na 17:32 był lot. Szybko wybiegliśmy z domu i wsiedliśmy w samochód. Do lotniska było ok. 10 minut od domu chłopców, a jeszcze odprawa. Harry znalazł małego notebooka, pod swoim siedzeniem i załatwił expresową odprawię online. W końcu jesteśmy na lotnisku. Oby tylko chłopców nie dopadły fanki.. Przy samym wejściu, do chłopaków zaczynało gromadzić się coraz więcej ludzi, dziewczyn wśród nich, nawet dwóch chłopaków. Z tego co wiemy, chłopacy nie chcą odmawiać zdjęć swoim fanom, aby ich nie zawieźć. Stałyśmy na szarym końcu, wołali nasz lot. Musiałyśmy iść, powoli traciłyśmy kontakt wzrokowy z chłopakami. Oddałyśmy bagaże i cały czas patrzyłyśmy w ich stronę. Miałyśmy już wchodzić, kiedy usłyszałyśmy: Roksana, Lexi. Stójcie, stójcie! Był to głos Liama. Trochę, nawet bardzo mnie to zdziwiło. Chłopacy podbiegli do nas, i powiedzieli, że to dzięki Liamowi tutaj przed nami stoją. Zapytałam: - co powiedziałeś swoim fanom? No, że.. będziemy tu na lotnisku po jutrze, o tej samej godzinie. Puścili nas i podbiegliśmy do was - powiedział nieśmiało. Oj ty głuptasie - odrzekłam z uśmiechem na twarzy. W końcu nie miał słuchawek w uszach i się odezwał. Tak samo jak Lexi przytuliłam każdego na szybkie pożegnanie po kolei. Na końcu zbliżyłam się do Harrego, i przez resztę czasu, którego mi starczało całowaliśmy się namiętnie. Musimy już iść - powiedziała Lexi, ze smutkiem. Odeszłyśmy i słyszałyśmy krzyki: - Niedługo się zobaczymy, do usłyszenia! W końcu się odwróciłyśmy i poszłyśmy w stronę samolotu. Po chwili dostałam sms od Harrego: - Już tęsknie, Roxi :( U Lexi również usłyszałam dzwięk sms, ale z tego co zobaczyłam na wyświetlaczu, nie było napisanie Niall, lecz nikt inny jak Liam. Po tym zupełnie nie wiedziałam co myśleć. Czy  coś ich łączy ?!


_______________________________________________________________________


 Proszę mówcie jeżeli wam coś nie podoba i komentujcie ;))




Louis Supender

sobota, 19 maja 2012

Rozdział dwudziesty-drugi. ♥


Rozdział  dwudziesty-drugi
* Lexi*
Kiedy wyszłam z łazienki zobaczyłam jak Niall już słodko sobie śpi. Położyłam się koło niego i momentalnie zasnęłam.
Obudził mnie jakiś głośny dźwięk z zewnątrz. Tak bolała mnie głowa po wczorajszych drinkach Roksany, że nie miałam nawet siły wstać. Kiedy podniosłam głowę zobaczyłam, że Niall leży wtulony we mnie. Nie chciałam go budzić więc położyłam się i zasnęłam dalej.
Kiedy byłam już wyspana obudziłam się. On cały czas był we mnie wtulony. Przypomniało mi się, że dziś już wyjeżdżamy, więc wtuliłam się w Nialla najmocniej jak mogłam i po prostu leżałam. Z dołu usłyszałam rozmowę Louisa i Liama.
- Idź obudź Lexi! – krzyknął Lou
- Muszę?- zapytał zrezygnowanym głosem Liam
- Tak – powiedział stanowczo Louis
- No dobra, niech ci będzie- odkrzyknął mu Liam
Usłyszałam jak Liam idzie do góry po schodach. Drzwi do mojego pokoju otworzyły się. Ja udawałam, że śpię. Wszedł, chwila ciszy… i wyszedł mocno trzaskając drzwiami.
Czemu mnie nie obudził? Czemu trzasnął drzwiami? Czy było spowodowane tym, że…
- Obudziłeś ją?- krzyknął z dołu Louis
- Nie. –szorstko odpowiedział mu Liam
- Czemu?
I nie usłyszałam odpowiedzi Liama. Krzyki i trzaśnięcie drzwi musiało obudzić Nialla. Otworzył i przetarł oczy.
- Jak ci się spało?- zapytał całując mnie w czoło
- Dobrze.- odpowiedziałam smutnym głosem
- Coś się stało? Jesteś jakaś smutna.
- Nie – nie nic po prostu mam mentlik w głowie i wiem/ podejrzewam co spowodowało zachowanie Liama, chciała bym mu tak odpowiedzieć. Zamiast tego zrobiłam sztuczny uśmiech- nie, tylko smucę się bo musimy się niedługo pożegnać- i pocałowałam go
On odwzajemnił pocałunek i odpowiedział:
- O nic się nie martw.
Zaczęłam go całować, kiedy drzwi do pokoju otworzyły się. Ja odskoczyłam od Nialla i miałam nadzieję, że to nie Liam. Na moje szczęście w drzwiach stał Louis. Uśmiechnął się i powiedział
- To teraz już wiem czemu Liam cię nie obudził- i pościł nam oczko
Trochę się zawstydziłam, ale kiedy Lou zamknął drzwi za sobą razem z Niallem wybuchliśmy śmiechem.
- No nic czas wstawać- powiedziałam, chciał już wstać kiedy Niall złapał mnie za rękę, przyciągnął do siebie i zaczął namiętnie całować.
- Jeszcze chwilę.
Całowaliśmy się jeszcze chwilę kiedy ja wstałam i powiedziałam.
- No nic, naprawdę trzeba wstawiać bo pojadą bez nas.
- No nie wiem jak tobie, ale mi to pasuję.
Uśmiechnęłam się i weszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, wyprostowałam włosy i nałożyłam lekki makijaż. Ubrałam się w < klik >. Kiedy wyszłam Nialla już nie było w moim pokoju. Zeszłam na dół. Siedziała tam Roksana jedząca śniadanie ze smutną miną.
- Co się stało?- zapytałam
Ona spojrzała się na mnie pytającym wzrokiem ale po chwili znowu opuściła głowę w stronę talerza
- Boję się, że … że już nigdy ich nie zobaczymy- jej głos brzmiał jakbym miała się zaraz rozpłakać. Podeszłam do niej przytuliłam ją i powiedziałam.
- No coś ty! Oczywiście, że ich zobaczymy. I to nawet szybciej niż myślisz.
- Dzięki- Roksana otarła rękawem nos i oczy – Co zjesz na śniadanie?- spytała radośniej
- A wiesz, zjadła bym tosty.
Roksana wstała i wyjęła z lodówki dżem. Ja wyjęłam chleb i toster. Włożyłam tosty do tostera. Usiadłam naprzeciwko Roksany i spytałam.
- No a jak tam wczoraj bawiłaś z Harrym?- i uśmiechnęłam się do niej
Ona zaśmiała się pod nosem i powiedziała.
- No, no dobrze.
Śmiałyśmy się razem. Nagle moje tosty wyskoczyły z tostera. Wyjęłam je i posmarowałam dżemem. Jadłam i rozmawiałam z Roksaną. Kiedy usłyszałam szczegóły wczorajszej nocy byłam.. zdziwiona. Ale zarazem mieli pecha, że Louis im przeszkodził. No ale w końcu nie mógł wiedzieć co robili. Teraz już się razem śmiałyśmy. Nagle poszyłam, że ktoś całuje mnie po szyi. Kiedy się odwróciłam zobaczyłam już gotowego Nialla.
- Co tam wcinasz?- zapytał
- Tosty.- i podałam mu talerz z jego tostami
- Dziękuję- odpowiedział i pocałował mnie w policzek. Na co ja się uśmiechnęłam. Kiedy spojrzałam na Roksanę ta uśmiechała się pod nosem. Resztę śniadania zjedliśmy rozmawiając. Potem dołączył do nas jeszcze Harry. Nagle do kuchni weszli po kolei: Louis, Zayn, Liam.
- No spakowani i gotowi?- spytał jak zawsze uśmiechnięty Lou
- Taak. Nasze walizki stoją już pod drzwiami.- odpowiedział Harry
- No to idziemy- odpowiedział Zayn biorąc walizki.
Wszystkie walizki były już w samochodzie więc wsiedliśmy do środka. Louis kierował a obok niego usiadł się Zayn. Harry usiadł koło Roksany, a ja koło Nialla. Do samochodu ostatni wszedł Liam jako, że zostało ostatnie miejsce ( koło mnie) zajął je.
Ruszyliśmy. Louis włączył muzykę. Leciało Train- Drive By. Wszyscy zaczęliśmy głośno śpiewać i wygłupiać się( wszyscy oprócz Liama, który miał słuchawki w uszach i robił coś w telefonie). Wygłupialiśmy się jeszcze parę następnych piosenek. Później zmęczona usiadłam miedzy Niallem a Liamem. Na początku rozmawiałam z Niallem, ale on zasnął. Siedziałam w ciszy. Postanowiłam to zmienić i odezwałam się do Liama.
- Czemu jesteś smutny?- on wyjął słuchawki z uszu a ja powtórzyłam- Czemu jesteś smutny?
- To ty niedługo będziesz smutna.-powiedział obojętnym głosem i włożył słuchawki do uszu.
Byłam na niego zła, że nie dość, że nie odpowiedział mi normalnie to później jeszcze mnie zignorował i nie pozwolił odpowiedzieć. Siedzenie w ciszy było męczące więc zasnęłam.
Obudziłam się oparta o kogoś. Kiedy podniosłam głowę nie zobaczyłam Nialla tylko ..


______________________________________________________________________


No i jest :) Postaramy się jeszcze jeden dziś wstawić ! :DD
Mam nadzieję,że się i podoba i proszę komentuje kochane! Nawet nie wiecie jakie jesteśmy szczęśliwe jak komentujecie C:



Rozdział dwudziesty-pierwszy. ♥

Rozdział  dwudziesty-pierwszy 
* Roksana*

Tak, tak! Wreszcie wyszliśmy z tego lasu i doszliśmy do domku. Jest mi tu tak dobrze, nie chce z tąd wyjeżdzać. Jedyne co mi zostało, to ostatni dzień relaksu, kontynuacja studiów i.. zaraz, zaraz, za 3 dni moje 18 urodziny. Ucieszyło mnie to w 2/4 wskaźnika nastroju. Kolejną połowę nastroju, poprawił mi Niall propozycją imprezy. Teraz jest prawie wszystko ok. Wybiorę jeszcze strój i schodzę na dół.

Impreza trwa, wszyscy świetnie się bawimy. Dobiegał koniec naszej zabawy, gry w butelkę i ostatniego dnia pobytu tutaj..
Rozeszliśmy się do pokoi. Otworzyłam swój i od razu poszłam do łazienki. Stanęłam przed lustrem i zgarnęłam włosy na prawą stronę. Przechyliłam się i próbowałam odpiąć łańcuszek. Usłyszałam głos dochodzący zza moich pleców: 
- Może, Ci pomóc? - usłyszałam mamrot osoby za mną.
Odskoczyłam, nawet po mimo tego, że wiedziałam, że był to Harry.
- Hmm.. Nie trzeba, ale w sumie? - powiedziałam.
Hazza podszedł do mnie i odpiął mi łańcuszek. Położył go delikatnie koło umywalki i przyciągnął mnie do siebie. Swoimi dłońmi rozpinał tylny zamek mojej sukienki. Zasłonił mi usta i mruknął: 
- Ciiiiii. Uśmiechnęłam się, po czym moja sukienka spadła na ziemię. Stałam w czarnej, z czerwonymi wstążeczkami bieliźnie. Akurat tego dnia, przytrafiło mi się założyć, najładniejszą z mojej kolejkcji. Harry stał w samych spodniach. Odwzajemniając czynność rozpięłam jego pasek od spodni, a chłopak lekko je zzsunął, że po chwili były już na ziemi. Harry kopnął drzwi od łazienki, a po chwili leżeliśmy już na łóżku. Całując mnie w szyje zjeżdzał coraz niżej. Byłam w niebie, gdy po chwili usłyszałam:
- Roksaaaaaana! Gdzie Ha...? - wrzasnął Louis wbiegając do pokoju.
- Louuis nie teraz! - powiedział wkurzony Harry. 
- Uuups. - Zaczerwieniony Louis cofnął się zamykając szybko drzwi.
Minęło sporo czasu. Do niczego innego niż pettingu nie doszło. Zrzuciliśmy kołdrę na ziemie, i po krótkim czasie, ze zmęczenia i przygody w lesie zasnęliśmy. 
Rano obudziło mnie dźwięk.. W sumie to nie do opisania. Piszcząszczący, głośny, jak..,jak..?
A no tak! Klakson samochodu. Podniosłam się, odsłoniłam firankę i zobaczyłam Louisa siedzącego w samochodzie. Przestraszyłam się, że już jedziemy. Otworzyłam okno i krzyknęłam do Louisa:
Wariacie, co ty wyprawiasz? 
Testuję klakson, nie widzisz? - i zaczął się śmiać, ale nie z tego co powiedział, tylko..
Spojrzałam na siebie, i zobaczyłam, że stałam w oknie w samym staniku. Szybko zasłoniłam firankę i sięgnęłam szlafrok z wieszaka na drzwiach. Zamknęłam wiejące okno i pokazałam język Louisowi. Gdy odwróciłam się, Harry siedział na łóżku i przecierał oczy. Witaj kochanie - powiedział uśmiechając się do mnie. Wtedy wiedziałam już, że będę tęskniła za jego dołeczkami, cudownymi zielonymi oczami i wszystkim, co z nim związane. Ale nie tylko za nim, za wszystkimi, z którymi spędziłam tak cudowne chwile. Zebrałam się i powiedziałam:
- Witaj Haroldzie, no to czas wstać i się spakować - powiedziałam i usiadłam koło niego składając na jego ustach lekkie muśnięcie.
- Tak, wiem :( Będę za tobą tęsknić.. - powiedział smutny Hazza.

- Ja za tobą też - odpowiedziałam, składając usta w podkówkę.
Harry założył spodnie i wyszedł ode mnie.
Wzięłam bardzo szybki prysznic, i zaczęłam się pakować. Co chwile kapała mi łza. Przebrałam się, nie zwracając uwagi na gust. Obojętny t-shirt, pierwsze lepsze spodnie. 
Będę wspominać te chwile, nawet gorsze i złe...
Wrócił do mnie do pokoju Harry, pomógł mi znieść walizkę na dół. Wrócił po swoją i dołączył do mnie przed domkiem. Wszyscy wyszliśmy w nie najlepszym nastroju - smutni, że nasz pobyt tu dobiegł końca. Liam zakluczył domek, wrzucił klucz do kieszeni. Zayn zaczął pakować wszystkie torby i walizki, po kolei do bagażnika. Wsiedliśmy do samochodu, Louis za kierownicą, i wyruszyliśmy w drogę powrotną...

_________________________________________________________________


Chcieliście " erotic ", to proszę bardzo ;) Wszystko, na życzenie *__* Liczymy na komentarze ^^

Kolejny rozdział dziś wieczorem  ♥ Ciaaaaał ;*