Rozdział jedenasty
* Roksana *
Pochłonęła mnie śpiączka. Czułam wszystko, byłam obecna, a zarazem mnie tam nie było. W moich myślach, było milion codziennych obrazów, co przeżyłam, ile przeszłam. Z mojego obrazu światła, po czasie zmienił się obraz rzeczywisty, taki jaki codziennie widziałam. Kątem lewego oka, dostrzegłam zapłakaną, siedzącą przy mnie Lexi, trzymającą mnie za dłoń. Po drugiej stronie widziałam moich rodziców, o mało nie krztuszących się łzami, gładząc mój policzek i mówiąc coś do mnie. Niestety nie mogłam nic powiedzieć, nie mogłam się ruszyć, przełknąć śliny, ani mrugnąć okiem. Moje uczucie było zbędne, tak jak bym była zupełnie nie obecna. Ku mojemu trudowi, udając się uchylić oczy trochę bardziej, ujrzałam krążącego po pomieszczeniu, pogrążonego w smutku Harrego. Dalej na drugim planie, za szybą widziałam 3 sylwetki chłopaków, niestety 4 też tam był, a całą historię dobrze pamiętałam. Maszyna zaczęła pikać, a serce bić mi mocniej. Zobaczyłam tylko wybiegające cienie, a za nim wbiegające kolejne. Czułam przemieszczanie się, z jednego miejsca na drugie, odcięcie do maszyny i podłączenie do mocniejszej. Teraz przypomniało mi się chwilę spędzone z babcią, która już nie żyje. Doskonale pamiętam pośpiech lekarzy i wywóz na salę operacyjną. Teraz wiedziałam gdzie jestem i gdzie mnie zabierają...
*...Nie znałam czasu, sekund, minut, godzin, ale było to po pewnym czasie...*
Leżąc i myśląc, czułam się jak nowo narodzona. Mogłam otworzyć oczy. Zza ściany, usłyszałam kogoś strasznie szczęśliwego. Kiedy przysłuchałam się dokładniej wiedziałam, że to śmiech mojej przyjaciółki Lexi. Usłyszałam również odcinek rozmowy z lekarzem. Mamrotał, że szybko z tego wyjdę i nikt nie musi się o nic martwić. Uśmiechnęłam się sama do siebie pod nosem. Po chwili zauważyłam otwierające się drzwi. Próbowałam się podnieść, ale jedyne co mogłam, to przesunąć głowę o kilka milimetrów. Do sali wszedł lekarz i spytał o stan jak się czuję. Po cichu wyszeptałam, z lekkim uśmiechem na twarzy:
- nie najgorzej :)
Zapytał, czy może wpuścić rodzinę i przyjaciół. Nic nie mówiąc, lekko pokiwałam głową, że tak. Lekarz wyszedł i zawołał na korytarzu. Po chwili zobaczyłam w drzwiach wchodzącą Lexi, po niej rodziców, za nimi chłopaków. Wśród nich zdenerwowany, lecz szczęśliwy Harry, oraz uśmiechniętych na mój widok: Louisa, Nialla i Liama, a na końcu Zayna...
--------------------------------------------------------------------------------------------------------
Rozdział smutny, ale w następnych wydarzy się dużo, dużo więcej :)
_________________________________________________________________
PL - Jeśli to czytasz, proszę zostaw komentarz! :) Kolejny rozdział już jutro!
EN - If you read this, please leave a comment! :) The next chapter will be tomorrow!
SV - Om du läser detta, lämna gärna en kommentar! :) Nästa kapitel kommer att bli imorgon!
DE - Wenn Sie dies lesen, bitte einen Kommentar! :) Das nächste Kapitel wird morgen sein!
IE -Má léann tú seo, le do thoil saoire a comment! :) Beidh an chéad chaibidil eile amárach!
CS - Pokud toto čtete, prosím zanechat komentář! :) Příští kapitola budezítra!
RU - Если вы читаете это, пожалуйста, оставьте комментарий! :) В следующей главе будет завтра!
Rozdział jest fajny kurcze troche krótki.Czekam na kolejny rozdział:))
OdpowiedzUsuńFajny ♥ Bd. czytac ;) I czekam na next'a :)
OdpowiedzUsuńhttp://onedirectionlove-opowiadanie.blogspot.com/
Rozdział cudowny czekam na następny <3 :* !! ^^
OdpowiedzUsuńBoże jaki macie talent do pisania opowiadań ;) czekam na następne <33
OdpowiedzUsuńRozdział mi się spodobał.Ciekawy... Szkoda, ze dość krótki. Mimo tego, i tak świetny. Nawet się popłakałam, bo nie ukrywam, był ciut smutny.
OdpowiedzUsuńMacie talent.
PS: Zapraszam na literacka-n.blogspot.pl
Świetny rozdział , zresztą jak wszystkie :D Bardzo ciekawa fabuła ! Czekam na następny i zapraszam do mnie , dopiero zaczynam więc mile widziana opinia http://one-direction-inmylife.blogspot.com/ / A .
OdpowiedzUsuń+ jeżeli możesz poinformuj mnie o nowym :)